Jak zdobyć dyplom lekko i przyjemnie?
2013-04-05 08:08:05Martwisz się obroną pracy licencjackiej, magisterskiej, inżynierskiej? Nie wiesz, czego się spodziewać? Czy jest to raczej czysta formalność, a może trzeba się trochę napracować? Albo jakie są alternatywy (dyplomy, projekty, prezentacje)? Przeczytaj opinie studentów różnych kierunków z całej Polski i dowiedz się, że nie taki diabeł straszny jak go malują. Chociaż trochę pracy włożyć trzeba.
Na początek kilka spraw formalnych. Obrona pracy to ostatni etap zakończenia studiów. Wcześniej każdy student musi wybrać promotora, pod którego kierunkiem będzie pisał pracę. Zwykle temat można wybrać samemu, chociaż jeżeli nie ma się pomysłu, to promotorzy często doradzają w tej kwestii. To tacy nasi przewodnicy - wskażą, jakie warunki formalne praca powinna spełniać (liczba rozdziałów, stron, plan pracy), a także gdzie szukać potrzebnych materiałów. Co jakiś czas studenci przedkładają fragmenty prac, które promotor może zaakceptować lub wskazać miejsca wymagające zmian. Ewa, która jest absolwentką Wydziału Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego na kierunku Administracji najgorzej wspomina sam proces pisania pracy. - Sama obrona to już tylko przyjemność – mówi.
Kiedy już praca będzie gotowa, pozostaje nam tylko oddać wszystkie dokumenty do dziekanatu i stawić się w wyznaczonym terminie w miejscu obrony. Komisja, przed którą odpowiadamy, składa się z promotora, recenzenta pracy oraz Dziekan Wydziału lub innej osoby przez niego wyznaczonej. U Ewy obrona licencjacka polegała na wylosowaniu i odpowiedzi na jedno z 30 zagadnień, które zostały wcześniej podane do wiadomości studentów. Natomiast "druga część obrony to było pytanie dotyczące pracy, a że spędziłam nad nią mnóstwo czasu, to była to po prostu pestka. Jakie by nie były te studia, to obrona licencjatu na pewno jest miłym wspomnieniem".
Zabawa zaczyna się od wyboru promotora
Z kolei Kasia, która studiowała na Wyższej Szkole Finansów i Zarządzania w Warszawie Psychologię Mediów, etap pisania pracy magisterskiej wspomina bardzo gorzko: - Wypociłam 100 stron, bo chciałam być ambitna, a nie przedstawiać mojemu Promotorowi temat, który powtarzał się u niego od 6 lat. Straciłam na to dodatkowy rok, a mojej pracy nie przeczytał NIKT oprócz mnie samej. Teraz żałuję, że nie napisałam w dwie noce 30 stron. Nie zmienia to jednak faktu, że obrona sama w sobie jest najprzyjemniejszym egzaminem w życiu, bo jesteś traktowany już nie jak student w kolejce do dziekanatu tylko jak kompan do rozmowy. Obrona to nie egzamin - to koleżeńska dyskusja przepleciona sytuacyjnym żarcikiem.
Inną formą, dzięki, której również możemy uzyskać upragniony tytuł absolwenta wyższej uczelni, to egzamin dyplomowy, który składa z trzech części:
- egzaminu sprawdzającego poziom wiedzy z zakresu kierunku studiów
- prezentacji pracy dyplomowej,
- dyskusji.
Zestaw pytań egzaminacyjnych jest podany do wiadomości studentów w czasie semestru poprzedzającego semestr dyplomowy. Na Politechnice Rzeszowskiej na wydziale elektromechaniki i informatyki, podczas egzaminu dyplomowego można używać laptopa, a swoją prezentację wyświetlać na projektorze. Czas przed egzaminem studenci poświęcają na wypełnienie "Ankiety absolwenta".
Z kolei zdobycie dyplomu inżyniera polega nie, jak wyżej opisane obrony licencjackie czy magisterskie, na teoretyczno-analitycznym opisie zjawisk, tylko na opisie technicznym wybranej konstrukcji. Hania z Uniwersytetu Zielonogórskiego, która studiowała na wydziale Inżynierii Lądowej i Środowiska na kierunku Budownictwo tak opisuje swoją obronę: - Musiałam napisać najpierw część obliczeniową ręczną – z założeniami, a potem obliczeniową – w programie. Następnie stworzyć i wydrukować rysunki, które powiększyłam, żeby wisiały za mną, tak aby egzaminatorzy je widzieli. Miałam około 70 stron obliczeń ręcznych, plus po wstępnych założeniach wszystko wrzuciłam do programu RobotAutostructural, co w sumie dało mi kolejne 200 stron oraz rysunki konstrukcyjne, jeśli oczywiście zgadzają się wszystkie warunki nośności i użytkowalności. Sama obrona trwała może z 12 minut, gdzie Komisja zadawała mi pytania z pracy i kierunku studiów. Niestety przewodniczący zamiast pytać mnie z betonu o którym pisałam, zapytał o stal, czyli to co miałam na samym początku studiów. Ale i tak nie było źle!
Studentów zainteresowanych wychowaniem fizycznym uspokoi wypowiedź Marcina, który na tym kierunku studiował w Lesznie: - Cała "zabawa" zaczęła się przy wyborze Promotora. Zanim się zorientowałem, to wszyscy "lepsi" byli już zarezerwowani, a jedyny, który mi pozostał to specjalista od Biomechaniki!
Warto jest więc nad wyborem promotora zastanowić się odpowiednio wcześniej, a nawet wybrać się do niego i porozmawiać, żeby sprawdzić, czy tematyka, którą się zajmuje nam odpowiada. Dalsza część współpracy Marcina z promotorką przebiegała całkiem sprawnie. - Ja pisałem e-mail'a, Pani Doktor sprawdzała i odsyłała z poprawkami. Powtarzaliśmy tą czynność 3 razy, aż dostałem informację, że praca została zaakceptowana. Jedyne poprawki jakie naniósł mój promotor to był spis treści i przypisy dolne. I nie chodziło tutaj o treść merytoryczną tylko o format tekstu. Marcin zapytany o to, czy na wychowaniu fizycznym obrona wiąże się z wysiłkiem fizycznym odpowiedział, że wszelkie przedmioty typu siatkówka, piłka nożna itd. zalicza się w trakcie studiów w formie egzaminów teoretycznych i praktycznych. Warunkiem dopuszczenia studenta do obrony jest zaliczenie egzaminów wcześniej.
Pewnie nie jednego z nas interesuje system obrony pracy na wydziałach artystycznych. Wojtek, który ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną im. L. Solskiego w Krakowie na wydziale aktorskim, tak opisuje cały proces zdobycia tytułu magistra: - Na czwartym roku studenci wraz z wybranym reżyserem przygotowują spektakl dyplomowy, który ma na celu pokazanie umiejętności i warsztatu aktorskiego zdobytego w szkole podczas studiów. Spektakl wchodzi do repertuaru teatru szkolnego/studenckiego. Grany jest 3-4 razy w miesiącu przez około rok. Na 4 roku wybieramy też promotora, który będzie prowadził Cię podczas pisania pracy. Zazwyczaj przychodzi się z wybranym wcześniej tematem, który dotyczy szeroko pojętej sztuki. Ja pisałem np. o fizycznej stronie aktora i o jego treningu aktorskim podczas budowania roli. Sama obrona zaś wygląda bardzo podobnie jak na innych kierunkach humanistycznych, czyli jest to rozmowa z Komisją na temat pracy. Potem uścisk ręki prezesa kwiatki, czekoladki i gratulujemy tytułu magistra sztuki.
Jak widać większość studentów pozytywnie wspomina sam moment obrony. Jak zgodnie podkreślają, jest to raczej dyskusja dorosłych ludzi niż przepytywanki gimnazjalisty. Trzeba jednak przyznać, że im więcej wysiłku włożymy w sam proces pisania, tym pewniej będziemy się czuć podczas obrony i tym większa wiedza zostanie nam na przyszłość.
Dorota Schleiss