Okiem Studenta - Z życia Uczelni

Jan Miodek: Studenci są inni, ale nie gorsi

2013-04-02 14:34:57

W piątek gruchnęła wiadomość o zdjęciu z anteny Telewizji Polskiej programu językoznawczego "Słownik polsko@polski" profesora Jana Miodka. Powodem takiej decyzji jest brak funduszy na produkcję kolejnych odcinków. Internauci nie dają jednak za wygraną i stają murem za profesorem, organizując listę poparcia dla programu na profilu Facebook "Słownika polsko@polskiego".

Kiedy tydzień temu rozmawialiśmy na Wrocławskich Targach Książki Naukowej z prof. Miodkiem, żadna ze stron dyskusji nie zdawała sobie jeszcze sprawy, że jego audycja po 4 latach przestanie być nadawana. Pomówiliśmy zatem o najbardziej irytujących profesora błędach językowych, anglicyzmach, które nieuchronnie zdobywają sobie w polszczyźnie coraz większą popularność oraz poziomie intelektualnym dzisiejszych studentów. Słynny polonista odpowiadał na nasze pytania jak zwykle z typową dla siebie wielką swadą!

dlaStudenta.pl: Profesor w programie „Słownik polsko@polski” odpowiada na pytania internautów niemalże w 100 procentach z głowy. Na pewnym etapie wie się o języku już wszystko czy zdarza się jednak Panu w codziennych sytuacjach zaglądać do słownika?

Jan Miodek: Moja matka była polonistką i dbała, żebym od dzieciństwa miał styczność ze słownikiem ortograficznym. Oczywiście, mnie też zdarza się czasami zastanawiać nad pisownią niektórych wyrazów - czasami miewam przysłowiową "ścianę", kiedy nic mi nie przychodzi do głowy. Nie ma ludzi bezbłędnych językowo, stylistycznie czy gramatycznie.

Musi się Profesor powstrzymywać przed poprawianiem innych osób?

Jeśli to jest ktoś z rodziny, poprawiam bez oporów - mnie żona też zwraca uwagę na pomyłki. Obcych ludzi w zasadzie nie poprawiam. Mnie irytują nie tyle błędy gramatyczne, co te nieznośne modne wyrazy, których kariera trwa maksymalnie kilka lat. Dzisiaj mało kto powie, że jakiś problem jest trudny czy skomplikowany - wszystko jest ciężkie. Mam mordercze uczucia, kiedy ktoś bezpodstawnie nadużywa takiego wyrazu, który w wielu sytuacjach nie pasuje do kontekstu zdania. Wiele osób kończy też swoją wypowiedź przeciągłym i denerwującym "taaak?". Zdarza mi się wtedy, dość ironicznie i teatralnie, przytakiwać po każdym takim pytaniu. Kiedyś pewna dziennikarka bardzo mnie zirytowała, chcąc się ode mnie dowiedzieć "co robić, żeby być modnym językowo". Modny to można mieć garnitur, natomiast jeżeli chce się być dobrym w języku, należy być zawsze przeciwko modzie. Nie ma nic gorszego niż zabijanie wariantywności poprzez ciągłe używanie wyrazów, które przeżywają swój renesans. Odbiorca zamiast skupiać się na treści, jest przytłoczony nieznośnie powtarzającą się formą.

Zastąpienie swojskiego „przepraszam” angielskim „sorry” jest już nieznośne?

Za czasów mojej młodości mówiło się "pardon" - nie był to jednak żaden snobizm, tylko zastąpienie trzysylabowego "przepraszam" dwusylabowym wyrazem. Teraz jest podobnie ze słowem "sorry", które dorobiło się już wariacji typu "sorka" czy "sorewicz". Jednak jestem daleki od demonizowania tego słowa.

A co Profesor sądzi o słowach pochodzących właśnie od nowpowstałych technologii? Łatwo Panu zdzierżyć słowo „googlować”?

To zdecydowanie normalna sytuacja językowa - jeśli wzrasta częstotliwość używania jakiegoś wyrazu, od razu pojawia się przy nim czasownik. Niedawno można było się zżymać na popularność słów „mailować” czy „esemesować” - dzisiaj w ogóle już one nie rażą i na stałe zadomowiły się w słowniku.

W Internecie ludzie często bardzo nie dbają o poziom swoich wypowiedzi - czy to nie przeszkadza Panu podczas surfowania w sieci?

Jest to irytujące, tym bardziej, że nie mógłbym żyć bez Internetu - w ogóle za to nie oglądam telewizji. Gdyby ktoś zabrał mi dostęp do sieci, poczułbym się jak bez ręki. Czytałem niedawno ciekawy artykuł specjalistki od psychologii społecznej, która pytała dlaczego forma internetowej komunikacji ma się aż tak bardzo różnić od formy tradycyjnej, bo według niej to przecież tylko kwestia szybkości przepływu informacji i lepszej techniki. Niektórzy młodzi rozpoczynają swoje maile do ludzi starszych od formuły "witam". Przecież tradycyjny list zaczynałby się od słów "Szanowny Panie" - dlaczego więc w Internecie miałoby być inaczej? Nie rozumiem też niedbałości o ortografię i interpunkcję. Gdy przestajemy dbać o szczegóły w sieci, wydaje nam się, że później nie musimy zwracać na nie uwagi w sytuacjach oficjalnych.

Dla dzisiejszych studentów to Internet jest główną pomocą dydaktyczną. To niewątpliwie ogromne udogodnienie, ale niesie też ze sobą ryzyko pobieżnego lub nawet ignoranckiego podejścia do nauki. Jak Profesor zapatruje się na sieć jako źródło wiedzy?

Studenci dziś nie czytają dużo, a ich kserówkami są strony internetowe. W sieci jest dużo chłamu, który należy odrzucić, jednak łatwość chociażby sporządzenia bibliografii do pracy naukowej jest nieporównywalnie większa niż kilkanaście lat temu. W tym względzie współcześni studenci są lepsi niż ich starsi koledzy. Są bardziej samodzielni, po prostu inni. Inni oczywiście nie znaczy gorsi - ich podejście do świata i zdobywania wiedzy jest pewnie mniej erudycyjne, ale bardziej pragmatyczne. Jestem zawsze daleki od narzekania na młodzież. W dziejach świata są pewne niezmienności i starszym nigdy nie podobał się kierunek, w jakim młodzi zmieniają ludzkość.

Polonistyka od dawna nie jest już obleganym kierunkiem studiów. To dla Profesora powód do smutku?

Nie byłbym aż takim pesymistą. Warto zwrócić uwagę na fakt, że we Wrocławiu nadal są zaoczne studia polonistyczne, podczas gdy w innych ośrodkach akademickich od paru lat sytuacja wygląda zupełnie inaczej. We Wrocławiu co roku jest około pięciuset kandydatów na polonistykę, a na pierwszy rok dostaje się około dwustu osób. W Niemczech zawsze będzie germanistyka, w Anglii anglistyka, natomiast w naszym kraju wieczna będzie polonistyka. Jako filolog myślę natomiast z ubolewaniem o tym, że wykłady językowe dotyczące chociażby historii miasta powinny ciekawić studentów - dziś niestety wcale nie jest takim prostym zadaniem zainteresować dwudziestolatków siedemnastowiecznymi starociami. Te studia ewoluują w stronę widzenia ogólnokulturowego i ogólnokomunikacyjnego – i to w tym sensie jestem o nie spokojny. Ja za nieco ponad trzy lata odchodzę na emeryturę, ale myślę, że moi koledzy językoznawcy będą mieli cały czas ręce pełne roboty, nieco bardziej zaś boję się o historyków literatury.

Może pójdą Pańską drogą i pojawią się na płytach wykonawców muzycznych (śmiech). Profesor wystąpił m.in. na płytach Big Cyca i L.U.C. Czy mieszanie akademickości z popkulturą to dobry pomysł?

Mam na ten temat mieszane uczucia. Do nagrania się na płytę Big Cyca namówił mnie Skiba - trafił na czas, w którym po prostu nie umiałem odmawiać ludziom. L.U.C.-a wcześniej nie znałem, ale studenci i znajomi mówili mi, że to kulturalny i pozytywny chłopak, który robi ciekawe rzeczy. Zgodziłem się więc nagrać historyczno-językowy wywód nazewniczy dotyczący Wrocławia. Dziś jednak odrzucam już wszelkie takie propozycje - jestem już starszym człowiekiem i nie chcę narażać się na śmieszność. Nie zamierzam udawać młodego ani w języku, ani w stroju, bo nie ma nic gorszego niż mężczyzna w średnim wieku przebierający się w krótkie spodenki. Potrafiłem też odmawiać reklamom - gdybym przyjmował wszystkie takie składane mi oferty, byłbym już pewnie milionerem. Nikogo pod tym względem nie potępiam, ale mnie jako nauczycielowi to po prostu nie wypada.

Czytaliśmy jednak, że zdarza się panu przebrać, gdy gra Pan w piłkę z wnukiem (śmiech).

Tak, ale tylko i wyłącznie wtedy (śmiech).

Jak zatem Profesor jako wielki miłośnik sportu, a zwłaszcza piłki nożnej zapatruje się poziom polskiego komentatorstwa sportowego? Zdarzyło się kiedyś Panu wyłączyć mecz ze względu na fatalny komentarz?

Ja na ogół bronię dziennikarzy sportowych, w których często bije się jak w bęben. Komentatorzy pracują w stanie dużego podniecenia emocjonalnego, dlatego jestem tolerancyjny. Dziennikarze, podobnie jak politycy, stają się nieznośni wtedy, gdy starają się być na siłę poetyccy. Powojenny kwartet - Witold Dobrowolski, Bohdan Tomaszewski, Bogdan Tuszyński i Jan Ciszewski (który popełniał nieraz błędy gramatyczne i stylistyczne, ale był fenomenalny) był moim zdaniem najlepszy. Dzisiaj językowo przebija ich Tomasz Zimoch. Niedawno dostałem zbiór tekstów poświęcony piłce nożnej, w którym był zamieszczony in extenso jeden z jego komentarzy. To był mecz, z którego relacji słuchałem wówczas w radiu i muszę przyznać, że Zimoch zrobił tam coś niezwykłego. Ta sama wypowiedź w formie pisanej, kiedy odpada już otoczka emocjonalności, znajduje się jednak na pograniczu groteski. Taki przekaz nabuzowany emocjami nie tylko nie razi, ale i wciąga, natomiast na chłodno ta przesada nie broni się.

Wiemy już, który z komentatorów najlepiej operuje językiem polskim, a mieszkańcy którego miasta najlepiej posługują się naszą mową? Czy to prawda, że najpoprawniej po polsku mówi się właśnie we Wrocławiu?

Tak i to pytanie jest także zasadne w Bolesławcu czy w Świdnicy. Jeśli za najlepszość przyjąć przyleganie języka mówionego do języka literackiego, to polszczyzna Ziem Odzyskanych jest tą wzorcową. Nawet niewprawione ucho wychwyci dialektyzmy w mowie stołecznej Warszawy, natomiast polszczyzna na Dolnym Śląsku jest przezroczysta. Z tygla ludzi, którzy się tutaj pojawili powstała ponadregionalna standardowa odmiana języka - podobnie jest w Zielonej Górze, Szczecinie czy Koszalinie. W tych miejscowościach nie ma żadnej strukturalnej cechy gwarowej i to właśnie te regiony uznałbym za te, w których po polsku mówi się najlepiej.

Rozmawiali: Michał Przechera (michal.przechera@dlastudenta.pl)
Jerzy Ślusarski (jerzy.slusarski@dlastudenta.pl) 

Słowa kluczowe: jan miodek wywiad słownik polsko@polski program tv polonia błędy język polski studia polonistyka
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
Hierarchia akademicka - kto kim rządzi na uczelni?
Hierarchia akademicka - kto kim rządzi na uczelni?

Jakie funkcje pełnią dane osoby na uczelniach?

Czy moÅźna przedłuÅźyć urlop dziekański?
Czy można przedłużyć urlop dziekański?

Tzw. dziekanka ratuje niejednego studenta.

Czy na studiach jest honorowane zwolnienie lekarskie?
Czy na studiach jest honorowane zwolnienie lekarskie?

Czy choroba na studiach pozwala na więcej dozwolonych nieobecności?

Polecamy
Co to jest sylabus zajęć akademickich  i jak go czytać?
Co to jest sylabus zajęć akademickich i jak go czytać?

Zobacz, jakie informacje znajdziesz w sylabusie przedmiotu.

flaga Hiszpanii
Dlaczego warto uczyć się języka hiszpańskiego?

Sprawdź, dlaczego warto się podjąć nauki hiszpańskiego.

Ostatnio dodane
Hierarchia akademicka - kto kim rządzi na uczelni?
Hierarchia akademicka - kto kim rządzi na uczelni?

Jakie funkcje pełnią dane osoby na uczelniach?

Czy moÅźna przedłuÅźyć urlop dziekański?
Czy można przedłużyć urlop dziekański?

Tzw. dziekanka ratuje niejednego studenta.

Popularne
Zobacz, jak złoÅźyć podanie i zrezygnować ze studiÃłw!
Jak zrezygnować ze studiów? - Wzór podania i skreślenie z listy studentów

Zobacz, jak złożyć podanie i zrezygnować ze studiów!

Wzór umowy najmu
Wzór umowy najmu

Zobacz wzór umowy najmu! Wystarczy uzupełnić dane i gotowe!

Oto 28 najlepszych kierunków studiów w Polsce!
Oto 28 najlepszych kierunków studiów w Polsce!

Najlepsze kierunki studiów realizowane na uczelniach w całej Polsce zostały wyłonione do specjalnego dofinansowania z nowej dotacji projakościowej.