Podróże kulinarne po akademiku – 5 typów głodnych studentów
2015-11-23 11:44:50 | artykuł sponsorowanyW pewnym mieście, nad pewną rzeczką było sobie wesołe miasteczko. Krążyły legendy, krążyły historie, lecz wszystkie zmieniały się jedynie w teorie. Tylko wózek sklepowy i grill jednonogi odważyły się przekroczyć miasteczka progi. Więc, któż tam mieszkał w tym akademiku? Weseli studenci i było ich bez liku. Był korytarz – długi jak kolejka do dziekanatu i pokoje otwarte na ludzi różnego formatu.
Słoik – obiad patrzący z półek
W jego pokoju półki uginają się pod słoikami z gotowymi obiadami i tymi pustymi, które niebawem otrzymają nowe życie. Jest to prawdopodobnie największy magazyn żywności w akademiku. Wojna? Kataklizm? Internetowe zapisy na przedmiot? Nic z tych rzeczy – to normalny wystrój pokoju „słoika”. Niczym wiewiórka cierpliwie i systematycznie wypełnia swoją dziuplę zapasami, które przywiezie z odległego domu. Pysznie jak u mamy, a jednak na swoim.
Burżuj – smakosz, który z niejednego jadł talerza
Nie raczy się pospolitym jedzeniem w akademiku, czy to z wygody, czy to z braku naczyń. Niczym krytyk kulinarny, zna wszystkie restauracje i bary w mieście. Jest więc chodzącą kopalnią wiedzy na ich temat. Kuchnia w akademiku jest dla niego zbyt ciasna, więc nie bierze udziału w zbiorowym przygotowywaniu posiłku.. Za to nawet obudzony w środku nocy, wyrecytuje menu dowolnej knajpy, niczym inwokację kulinarnego dzieła.
Gosposia – gdzie kucharek sześć, tam ma kto jeść
Na środku pomieszczenia stoi taboret. Na taborecie stoi kuchenka, a na niej stoi garnek. Przy dużym naczyniu stoi z kolei właściciel z dużą drewnianą łychą, a wokół niego gromada burczących brzuchów, która przybyła z najbliższych pokoi, kuszona z pewnością zapachami i renomą tej, największej w okolicy, jadłodajni. Na biurku leżą porozrzucane notatki, a wśród nich rozmaite przepisy – na makaron z sosem pomidorowym, mięsnym, grzybowym i każdym innym, który kusił opakowaniem. W niedzielę i święta na biurku pojawia się też przepis na zupę grzybową i gorący rosół podawany w kubku. Nikt głodny stąd nie wyjdzie, a na pewno przyjdzie ktoś jeszcze.
Człowiek impreza – mieszka pod każdym numerem
Nawet, gdyby chciał, nie przeszedłby niezauważenie. W każdym razie nigdy nie chce. Obywatel świata. A na pewno akademika. Trudno powiedzieć, czy jest tam, gdzie jest głośno, czy jest głośno tam, gdzie on się pojawi. Zna wszystkich i wszyscy znają jego. Zresztą wszystkich ich witał, kiedy zaczynali studia. Człowiek legenda. Ceni sobie walory społeczne i finansowe wspólnych posiłków, może dlatego, że jego lodówka sama jest głodna. Kulinarny odkurzacz – zje prawie wszystko po prawie wszystkich, wszak lepiej nie pić na pusty żołądek.
Warzywniak – zdrowa strona akademika
Jeśli człowiek jest tym, co je, to on jest warzywem. Przynajmniej w teorii. Żywieniowy hipis – im bliżej natury, tym lepiej. Chemię tylko studiuje, więc wie, z czym to się je. Jeśli płatki zbożowe - to tylko bezglutenowe. Jeśli chleb - to tylko od wiejskiego piekarza. Jeśli mleko to sojowe, ewentualnie od krowy, ale tylko od takiej w łaty. Jeśli sok to tylko z prawdziwym i niepodrabialnym certyfikatem EKO – warto za niego zapłacić nieco więcej. Jej pokój to warzywniak, ale ekskluzywny.
artykuł sponsorowany