Studenci protestują w Hiszpanii
2015-03-25 08:32:09Hiszpańscy studenci wyszli na ulice. Protestują przeciwko dekretowi „trzy plus dwa”, który wprowadził rząd. Strajk objął m.in. Madryt, Barcelonę i 40 innych hiszpańskich miast.
W stolicy Hiszpanii na ulice wyszło trzy tysiące osób. Nie obyło się bez incydentów. Niektórzy z protestujących odpalili zakazane race, doszło również do przepychanek z policją. W Barcelonie odwołano poranne zajęcia, a w strajku wzięło udział sześć tysięcy osób. O tysiąc więcej przyłączyło się do protestu w Walencji.
O co chodzi strajkującym? Hiszpański rząd chce – w ramach ujednolicania europejskich systemów uniwersyteckich – wprowadzić trzyletnie studia licencjackie i dwuletnie studia magisterskie. Obecnie studenci w Hiszpanii uczą się w systemie 4+1. – To rozwiązanie w Europie bardzo rzadkie – podkreśla Jose Ignacio Wert, minister edukacji. Tłumaczy również, że dzięki niemu w kieszeni hiszpańskich rodzin zostanie ponad 160 mln euro.
Studia będą droższe
Studenci i wykładowcy nie zgadzają się jednak z tymi argumentami. Jak podaje dziennik "El Publico", do strajku ma przyłączyć się nawet 85 procent z nich. Obawiają się, że studia magisterskie staną się przywilejem bogaczy, a licencjat będzie niedoceniany na rynku pracy. - Przed reformami za pięć lat studiów płaciliśmy około 5 tys. euro. W Procesie Bolońskim zapłacimy dwa razy więcej, a po wprowadzeniu dekretu 3+2 to będzie około 14 tysięcy euro. Chcemy integracji z systemem europejskim, ale nie takim kosztem - cytuje wypowiedź jednego z uczestników strajku Radio ZET.
Związek Studentów zebrał już ponad 150 tys. podpisów przeciwko dekretowi 3+2. Minister edukacji jest jednak nieugięty. - Nie mam nic przeciwko temu, aby złożyli tyle podpisów, ile chcą. Nie wycofamy jednak tego dekretu. To jest inicjatywa korzystna dla systemu szkolnictwa wyższego, współpracy międzynarodowej i przede wszystkim dla studentów - przekonuje Jose Ignacio Wert.
Anglojęzyczny serwis The Olive Press przypomina, że hiszpański system edukacji był do tej pory uznawany za słabszy od tego, który obowiązuje w krajach Europy północnej. Krytycy zarzucają mu, że za mało czasu poświęca się w nim na naukę i że rzadko kończy się pisaniem pracy dyplomowej.
MAS
Fot. zrzut z rtve.es