Kultura kolejki w dziekanacie
2015-10-14 10:14:20W dobie wszechobecnej informatyzacji mogłoby się wydawać, że załatwianie spraw metodą „wydrukuj-zanieś” odchodzi do lamusa. Nic bardziej mylnego! To, co możesz zauważyć przed swoim dziekanatem, godnie hołduje PRLowskiej tradycji kilometrowych kolejek… i podobnej kultury.
Na pewno znasz ten obrazek, pojawiający się zazwyczaj z początkiem roku – rzesza stłoczonych studentów z trudem udających wrodzoną nonszalancję, włażących jeden na drugiego i podbierających sobie miejsce w kolejce. Czy naprawdę każde wyjście do dziekanatu musi kończyć się objawami załamania nerwowego i krzyczeniem na ulicy: „nigdy więcej!”?
No bo ja tylko…
Pierwszą najważniejszą zasadą jest: MÓW. Powszechny błąd braku komunikacji prowadzi do tychże właśnie wyżej opisanych, kuriozalnych zdarzeń. To nic trudnego zapytać się „kto ostatni na prawo stacjonarne?/tu wstaw dowolny kierunek?”. Wtedy już wiesz, kto gdzie czeka i za kim się trzymać.
Nie bój się również zwrócić uwagę, jeśli widzisz, że ktoś ewidentnie chce się wam wciąć w kolejkę. Możesz oczywiście zapytać, z czym przyszedł i zadecydować, że go wpuścisz - choć wtedy narazisz się na gniew tych, którzy stoją za tobą.
Są również tacy, którzy argumentują „no bo ja tylko…”, ale dopiero jak grzecznie zatrzymasz ich bezprawne wtargnięcie. Dbaj o to, by samemu unikać takiego postępowania – przecież sam go nie lubisz, co nie? Każdy ze stojących w kolejce towarzyszy niedoli ma równie ważną sprawę, więc kto ma prawo dzielić je na ważne i ważniejsze? No właśnie nikt. Dlatego „kultura kolejki” powinna obowiązywać zawsze i wszędzie.
Drugim z częstych argumentów jest „bo nie stałeś w kolejce! WIĘC TERAZ JA”. Nikt nie mówił, że wężyk pod dziekanatem ma być podręcznikowy. Powtarzając powyższą radę - jeśli powiesz, że jesteś za kimś, to po prostu jesteś, niezależnie od tego, czy przysiądziesz na schodku, czy zmęczony godzinnym czekaniem wyskoczysz do toalety. Jeśli osoba, która przyszła za tobą nie raczyła zapytać, kto jest ostatni, to jej zmartwienie. Zamiast się denerwować, wytłumacz jej zasady Kultury Dziekanatowej Kolejki.
Panie! Nie wiem, nie znam się, zarobiona jestem!
Wracając na chwilę do informatyzacji… Wiadomo, wygląd stron internetowych dziekanatów czy uczelni w ogóle, często też ich funkcjonalność, pozostawiają wiele do życzenia. Jednak czasem warto poświęcić kilka chwil i przestudiować, czy sprawę, z którą musisz pójść do dziekanatu, można załatwić inaczej. Czasami uczelnie akceptują np. odesłanie dokumentów pocztą za potwierdzeniem odbioru – wystarczy zadzwonić w godzinach pracy dziekanatu i spytać o opcje alternatywne. Wtedy ominie cię wątpliwa przyjemność stania w kolejce, a i Pani z Dziekanatu będzie miała mniejszy stres.
Można również podpytać starszych roczników, co, jak, gdzie i u kogo można załatwić - to znacznie usprawnia cały proces. Czy wiedziałeś, że na większości uczelni wcale nie musisz wystawać po dyplom, jeśli musisz odebrać go wcześniej? Wchodzisz i mówisz, że przyszedłeś po dyplom. Zazwyczaj siedzi tam jeden pracownik zajmujący się tymi, którzy kończą lub już skończyli pewien etap edukacji.
Studiujesz, więc nie mogą ominąć cię żadne blaski i cienie studenckiego życia – dziekanaty są jednym z nich. Jeśli jednak nie jesteś roszczeniowym cholerykiem, znasz podstawowe zasady kultury, nie jest ci obca życzliwość i wyrozumiałość – przekonasz się, że Pani z Dziekanatu jest cudowną osobą, która jest po to, by ci pomóc. Odwdzięcz się uprzejmością za jej pracę w tak trudnych warunkach, a piekło Kolejek w Dziekanacie przeżyjesz bez trudu!
JM
fot. pixabay