Uczelnie zwiększą jakość
2011-05-02 13:37:32Szansą na rozwój edukacji wyższej jest fakt, że już niebawem studenci nie będą zdobywali dyplomu państwowego, a uczelniany - sygnowany godłem szkoły, co będzie oznaczało, że dana uczelnia gwarantuje swoją historią, marką i reputacją wysoką jakość programów nauczania.
Wywiad z Markiem Rockim, doktorem habilitowanym, przewodniczącym Państwowej Komisji Akredytacyjnej (PKA), byłym rektorem Szkoły Głównej Handlowej pojawił się w Dzienniku Gazecie Prawnej. Rozmowa dotyczyła przede wszystkim zmian, jakie nastąpią 1 października, kiedy to w życie wejdzie reforma szkolnictwa wyższego.
Marek Rocki opowiedział m.in o tym, jak zmienią się zasady oceniania szkół. - Obok obecnie obowiązującej oceny programowej będzie funkcjonować ocena instytucjonalna. Oznacza to, że Państwowa Komisja Akredytacyjna (PKA) będzie mogła oceniać całą jednostkę organizacyjną uczelni (wydział), a nie jak jest obecnie, jedynie poszczególne kierunki studiów. Jakość uczelni zagwarantuje, że kierunki przez nią prowadzone spełniają standardy - mówił.
Zdaniem Rockiego najistotniejszą rolę w kształtowaniu jakości studiów odgrywać będą wewnętrzne systemy zapewniania jakości, dlatego też PKA z tego powodu przywiąże większą wagę do ich oceny. Analogicznie, jeśli szkoła będzie miała dobrze funkcjonujący system zapewniania jakości, będzie to oznaczało, że jej oferta dydaktyczna również jest dobra. System ten ma przede wszystkim polegać na m.in przejrzystych mechanizmach uruchamiania wykładów, dopuszczania do pracy nauczycieli akademickich czy też zasadach ocenienia wykładowców i wyciągania konsekwencji z tych ocen. Co najważniejsze, PKA będzie oceniała także efekty kształcenia. Każda z uczelni będzie musiała przekonać Komisję, że dobrze kształci. Jak będzie mogła to zrobić? - Na przykład pokazując, jakie nagrody uzyskali studenci w konkursach międzynarodowych, czy mają publikacje w czasopismach naukowych, uczestniczą w badaniach, zdobywają granty, czy są aktywne koła naukowe. PKA musi mieć pewność, że uczelnia zapewnia to, co obiecała kandydatom na studia - wyjaśnił Marek Rocki.
Istnieje jednak problem związany z tym, że uczelnie dzięki swobodzie w tworzeniu własnych programów kształcenia, mogą skusić się na oszczędzanie właśnie na jakości prowadzonych zajęć. Marek Rocki podchodzi jednak do tego z pozytywnym nastawieniem: - Istnieje takie zagrożenie, ale liczę na rynek. Pierwsi absolwenci tych kierunków dadzą sygnał, czy dyplom uczelni pozwala na znalezienie pracy. Co więc w nowych przepisach motywuje uczelnię do tego, aby dbała o jakość kształcenia swoich studentów? - Rewolucyjną zmianą jest to, że już nie będzie dyplomu państwowego. Zastąpi go dyplom uczelni. W tej chwili jesteśmy ostatnim krajem w regionie obok Rosji, Białorusi i Ukrainy, który daje dyplomy państwowe, a nie uczelnianie. Wszędzie na świecie są one sygnowane godłem uczelni, bo to oznacza, że szkoła gwarantuje swoją historią, marką i reputacją jakość programów nauczania. W Polsce formalnie za dyplom odpowiada minister. Teraz ten obowiązek będzie ciążył na uczelniach. To spowoduje, że szkoły wyższe będą musiały utworzyć nowe, innowacyjne i interesujące kierunki studiów. Wcześniej nie musiały tego robić. I to jest szansa na rozwój edukacji wyższej. A jednocześnie wyzwanie.
AP/ gazetaprawna.pl