8. Déjà Vu (B'Day, 2006)
10 najlepszych piosenek Beyoncé
Zajęcia o Beyonce na uniwersytecie
Wykładowcy na zajęciach omawiają znaczenie płci, pochodzenia oraz polityki seksualnej, analizując karierę sławnej piosenkarki.
Zajęcia o Beyonce na uniwersytecie »
8. Déjà Vu (B'Day, 2006)
Ten numer to oczywiście kontynuacja "Crazy In Love", które trzy lata wcześniej zawładnęło parkietami całego świata - gdyby puścić jeden utwór po następnym bez przerwy, to odnieślibyście wrażenie, że macie do czynienia z pędzącym do utraty tchu siedmiominutowym hiciorem. Ale i tak dostaliśmy klasyk, z którym podczas tamtych wakacji mógł konkurować tylko "Maneater" Nelly Furtado - "Déjà Vu" to niby utwór r&b, ale nagrany z hip-hopowym groove i funkowym wyczuciem. Tylko Jaya-Z trochę nie kumamy, bo jego nawijka choć bez zarzutu, to nie wiemy, jak taka dziunia może się nad tobą gimnastykować, a ty nawet na nią nie spojrzysz! Bey robi swoje - tu zaśpiewa aksamitnie, tam się wydrze, tu wysokie tony, tam niskie - i Ela Zapendowska, i Czesław Mozil zachwyciliby się tym "wykonem". Nam natomiast ten kawałek do tej pory nie spowszedniał - jest tu taki power i tyle nietypowych rozwiązań, że jak mamy ochotę posłuchać Beyoncé, to ustawiamy Spotify właśnie na "Déjà Vu".