Na fiordy - rowerem przez Skandynawię
2013-05-28 14:59:00Moja wyprawa rowerowa po Skandynawii odbędzie się w lipcu-sierpniu 2013 r. Planuję przejechać około 6 tysięcy km sama na rowerze przez 7 państw.
Pomysł na taką wyprawę zrodził się już dawno, jednak żeby sięgnąć po swoje marzenia, trzeba siebie (i innych) odpowiednio przygotować. Musiałam dać rodzicom rok na oswojenie się z myślą, że pojadę sama na tak dużą wyprawę, a sobie na zgromadzeniem zasobów finansowych i złapanie kondycji. To moje ostatnie ‘studenckie’ wakacje, więc chcę je jak najbardziej wykorzystać. A czy można lepiej niż podróżując, zwłaszcza rowerem?
Wybrałam Skandynawię, bo widok fiordów zawsze działał mi na wyobraźnię. Poza tym to kraina bardzo czysta, gdzie ludzie żyją blisko przyrody. Nie jest gęsto zaludniona, więc będę się mogła nią cieszyć w spokoju, a nie w tłumie turystów i korzystać z dobrej infrastruktury rowerowej. I oczywiście bardzo ważny argument: będę jechać przez najbezpieczniejsze państwa Europy.
Trasa przedstawia się następująco:
Wyruszam rowerem z Ełku (mojego miejsca zamieszkania) przez kraje nadbałtyckie dojadę do Tallina, skąd promem dostanę się do Helsinek. Dalej pedałując na północ, chcę dotrzeć do takich miejsc jak zamek św. Olafa w Savonlinna (w Finlandii), Park Narodowy Oulanka (w Finlandii) czy miasto Krikeness (w Norwegii) - najbliżej granicy z Rosją. Będę miała okazję zobaczyć na własne oczy dzień polarny , a jadąc zachodnim wybrzeżem Norwegii podziwiać słynne fiordy. Dalej przez Szwecję, aż zaparkuję w Kopenhadze.
Obecnie jestem w fazie planowania (zamęczania wszystkich wokoło opowieściami o tym ;), nastawiania się na różne warunki pogodowe (ponoć w zachodniej Norwegii ciągle pada) oraz kupowania i kompletowania sprzętu, w czym pomaga mi firma TYSAR (http://www.tysar.pl/).
Troszkę o mnie: na co dzień studiuję na Wydziale Fizyki Technicznej i Matematyki Stosowanej (Politechnika Gdańska) , a w wakacje zdobywam świat po kawałku ;) Na razie mam na swoim koncie dwa duże wyjazdy rowerowe (wokół Szkocji w 2009 r. i po Ukrainie 2010 r.) oraz samodzielną wyprawę po Polsce w Bieszczady w 2011r. (1035 km w 7 dni). Mimo, że nie jestem nowicjuszem i rowerem jeżdżę cały rok, ta wyprawa będzie nie lada wyzwaniem ze względu na zarówno na czas trwania jak i ilość kilometrów. Ale właśnie taki jest jej cel: zbadać swoje możliwości i spełnić marzenia. Trzymajcie za mnie kciuki.
ip