Te słodkie pingwinki to najwięksi seksualni dewianci w przyrodzie

Te urocze stworzenia mierzą zaledwie 70 cm i wyglądają wyjątkowo niewinnie. Jednak prawda jest o wiele bardziej przerażająca, niż mogłoby się wydawać… Poznaj najgorszych dewiantów seksualnych w naturze!

W dodatku ta okrutna prawda była ukrywana przed nami od ponad 100 lat, gdyż już 1911 roku dr George Murray Levick zaobserwował pewne niepokojące tendencje w zachowaniu pingwinów białookich. W tamtych czasach bał się opublikować wyników swoich obserwacji – choć nawet dziś niektóre rzeczy wydają się dosyć ekstremalne.

Zapomnij o seksualnej rewolucji lat ’60 – pingwiny te mogłyby być przodkami seksualnego wyuzdania. Mimo że wiążą się zazwyczaj z jedną partnerką i to czasem na wiele sezonów godowych, to nieobce są im romanse – nie tylko okazjonalne „zaliczanie” innych pingwinich dam, ale również osobników tej samej płci… To jeszcze nie aż takie złe? Ale to dopiero początek.

Dr Levick zaobserwował ponad to gwałty na samicach, gwałty zbiorowe samców na samicy, seksualne i fizyczne wykorzystywanie piskląt oraz… nekrofilię na pingwinach, które zdechły rok wcześniej!

Obserwacje tak zszokowały badacza, że swoje wrażenia opisał greką, żeby ich odszyfrowaniem mogli zająć się tylko najlepiej wykształceni gentlemanowie. Całą winą obarczał „chuligańskich samców”, przejmujących kontrolę nad grupą.

Wiele lat później wyszła jeszcze jedna seksualna deprawacja uroczych pingwinów białookich – prostytucja. Samce wykorzystują kamienie (budulec dobrego gniazda) do przekupienia samic, by chciały uprawiać z nimi seks. Panie pingwinki jednak wykazują się wyjątkową przebiegłością – zachęcają „klienta” do oddania im kamyczków poprzez sygnalizowanie gotowości do współżycia, po czym… kradną je i uciekają, ile sił w nogach!



iflscience.com/JM
fot. wikimedia commons